Maszynowe szaleństwo
08:03
Powoli zaczynam swoją przygodę z nową maszyną do szycia. Przyznaję szczerze, że do tej pory moje poczynania w tej materii ograniczały się jedynie do szycia ręcznego lub prób okiełznania starej 30-letniej maszyny, która niestety pozostawiała wiele do życzenia, aż koniec końców wyzionęła ducha.
Mój nowy nabytek (czyt. maszynę SilverCrest) kupiłam na magazynowej wyprzedaży w Lidlu w promocyjnej cenie 299,00 zł. Po przeczytaniu w internecie wielu opinii na jej temat uznałam, że jak dla początkującej ,,maszynistki" będzie ona dla mnie wystarczająca. Oczywiście dopiero ją oswajam, zapoznaję się z jej funkcjami oraz możliwościami i mam nadzieję, że z u pływem czasu dojdę do perfekcji :) Podobno nie taki diabeł straszny jak go malują ...
Pierwszym maszynowym wyzwaniem było uszycie królika tildy, a to tylko dlatego, że głęboko w szufladzie miałam schowany jego wykrój. Królika tildę już kiedyś szyłam tylko, że ręcznie i znacznie mniejszego, ale przynajmniej wiedziałam, co i jak ze sobą zszywać. Wynikiem końcowym mojej pracy jest ten oto króliś:
0 komentarze